Thursday 11 October 2007

wizyty w polskim sklepie

Jak wizyta w polskim sklepie moze odeminic Twoje zycie.
krok 1.
udac sie do sklepu
krok 2.
zagadac do sprzedawcy
krok 3.
pokazac inicjatywe oraz chec zaprzyjaznienia sie
krok 4.
juz samo sie dalej kreci

W ostatnim wpisie to troche zaszalalam, bo napisalam, Tomek cos mi tam powiedzial, a tak na prawde to na tamten moment tylko slyszlam, ze ktos go nazwal po imieniu, ale... pozniej tego samego dnia poszlam tam znowu, zeby wypytac bardziej o ta konfrecje i prosze. Tym razem juz Tomek (po zapoznaniu) dal mi numer do jakiegos Polaka, ktory probuje tu zorganizowac jakos wolny czas innym naszym rodakom. A oprocz tego w sklepie byl akurat jego kolega, ktory z innym kolega szuka pokoju. No wiec od razu go tu zgarnelam i mial mi dac zanc. Czy probowal to nie wiem, bo musialam wczoraj isc naprogramowo do pracy (3 osoby sie rochorowaly...) no a w Macu nie ma zasiegu, ale Abdul powiedzial,ze 2 chlopakow abslolutnie nie chce, bo to taki wiek zwariowany, a my tu nie chcemy zadnych afer, wiec pomysl padl, zanim nawet sie rozkrecil. Ale znowu "ale"... poszlam dzis po raz drugi (a wlasciwie to 3) do tego sklepu zostawic ogloszenie i prosze z miejsca znalazla sie para, ktora ledwo co przyjechala do Blackpool i wlasnie czegos szukaja, no to ich znowu zgarnelam do domu (hihi dobrze, ze mieszkam blisko tego sklepu;) ) i czekam na ich odp, choc sadze, ze juz jej chyba nie bedzie :( no ale w tym tempie, to Tomek szybko mi znowu kogos wynajdzie ;)

A co do mojej 'community work'. Bedce dzownic do tego Polaka dzis, albo w poniedzialek (przeklete closy- znaczy sie koncze prace 1, 2 w nocy).
Oporcz tego dostalam odpwiedz z jednej organizacji tu w Blackpool babka dala mi namiary na kolesia z urzedu miasta, ktory pracuje z Polakami i moze tam sobie cos znajde ;) A babka swietna, napisala mi, ze jej corka wlasnie wyszla za Polaka i mieli w Blackpool wesele polsko-angielskie i ze wyjechala teraz z nim do Polski ;)

Ide wcinac pierogi i do pracy... bedzie wesolo, bo tylko ja z kasy jestem do konca (dla niewtajemniczonych bede musiala wszystko sama sprzatac) chociaz wczoraj nie bylo zle, bo mimo iz szefowa Blackpool opieprzyla naszego Steva za to, ze pozwala zamykac szybciej, to i tak ostatni klient byl dokladnie o 23.04 i do 24 juz NIKT sie nie pojawil, wiec mam nadzieje, ze dzis bedzie to samo. Ale "kochany" Steve, chyba mnie nie lubi, bo w piatek, kiedy pol Anglii zjezdza na swiatelka na kasie mamy 6 osob, z tego 5 idzie do domu o 23 i znowu do 24 jestem sama i znowu wszystko sama bede musiala sprzatac ;/ No ale grunt to sie nie przejmowac...

No comments: