Saturday 13 December 2008

dom, ale czy w domu...

moj dluuuugo wyczekiwany przyjazd w koncu doszedl do skutku i po kilku dniach totalnej euforii zaczela mnie dopadac szara rzeczywistosc. rzeczywistosc, w ktorej nie potrafie sie odnalezc. nagle wszystko sie zmienilo, kazdy jest pochloniety swoimi sprawami i nic nie wyglada juz tak jak to zapamietalam. bardzo nie lubie myslec o sobie jako o emigrancie i zawsze w rozmowach odcinam sie od emigracji ekonomicznej. mi po prostu tak w zyciu wyszlo, ze osoba ktora pokochalam mieszka akurat tam, a nie gdzies indziej i tak mi przyszlo zamieszkac w anglii. w zwiazku z tym za dom, ciagle uwazalam ten skrawek ziemii, na ktorym sie wychowalam i wiodlam moje (chyba juz) poprzednie zycie. bedac teraz w domu, wyraznie poczualm sie jak gosc i moje serce podpowiadalo, ze ten prawdziwy dom jest juz gdzies indziej. nikt kto tego nie przezyl chyba tego nie zrozumie. czuje sie zagubiona, gdyz wydaje mi sie to byc zdrada- wobec tego co do tej pory kochalam, gdzie zylam i planowalam moja przyszlosc. i takie rozdarcie wewnetrzne, gdyz anglii nie postrzegam jeszcze jako mojego domu. chodze po tych ulicach i wiem, ze nigdy nie bede angielka i nie przyjme w 100% ich kultury i sposobu zycia. dopadla mnie bolaca prawda, ze juz zawsze bede tym obcym- obcym w swoim kraju, ktory coraz mnie rozumiem i coraz mniej podoba mi sie to, co tu widze i jest mi przykro, ze sytuacja tutaj wyglada tak jak wyglada, oraz obcym tam w anglii, w ktorej nigdy nie bede angielka.

jak to mowi powiedzonko obcokrajowcow z obywatelstwem- jestes brytyjczykiem, ale nigdy nie bedziesz anglikiem.....

Thursday 1 May 2008

dokad zmierza swiat??

Ostatnio coraz czesciej dyskutujemy z A. na temat, gdzie to se wszystko skonczy. Zanim go poznalam, bylam bardzo zanurzona w konsumpcyjny i bezreflekcyjny tryb zycia. Liczylo sie, zeby sie dorobic, miec kase, jezdzic na wakacje. Czytalam te wszystkie newsy z zycia gwiazd, o operacjach plastycznych, alkoholizmie i calym przemysle, w ktorym liczy sie tylko i wylacznie wyglad. Od pewnego czasu odkrywam, jak bardzo zanurzona jestem w tej rzeczywistosci i jak normalne wydaja mi sie doniesienia o kolejnej opracji tej czy tamtej.
No i tu powstaje to pytanie, gdzie to sie zatrzyma. Jezeli uwaznie rozejrzsz sie dookola, trudno znalezc kogos, kto jest "nasycony". Ci, ktorzy zdawaloby sie maja juz wszystko szukaja pocieszenia w alkoholu i cpaniu. Laski, ktore cale dnie spedzaja na zakupach. Wieczne nienasycenie.
Tylko jezeli czlowiekowi brakuje jakiegos sensu, celu w zyciu to nowa para butow poprawi ci humor tylko na pare minut.
Z przerazeniem odkrywam jak bardzo dalam sie wciagnac w ta chec posiadania. W koncu kto by nie chcial miec tyle kasy, zeby codziennie chodzic na ciuchy- to dla babek. Albo zmieniac/kolekcjonowac co raz to lepsze auto- to dla facetow :)
Tymczasem w innych krajach, tych ktore my nazywamy "zacofane" ludzie zyja jakby spokjniej.
Wielkim koncernom jeszcze nie udalo sie wciagnac ich w mechanizm miec, miec miec coraz wiecej.
W Amerykanskich (glownie) serialach widac tylko pieknych i bogatych- nigdy zadowolonych, tylko zdrady, intrygi i kasa.
Zdaje sobie sprawe, ze ten wywod wydaje sie jakimis pseudo wypocinami i tak pewnie bym to odebrala 2 lata wstecz. Ale mieszkajac z kims, kto wywodzi sie z totalnie innej rzeczywistosci, czlowiek zaczyna rozumiec wiecej.
To tak jak teraz mieszkajac poza Polska, jestem w stanie zobaczyc jak to u nas sie zyje. Wczesniej wydawalo mi sie sie powstaje coraz nowych udogodnien dla niespelnosprawncyh na wozkach. Teraz widze, ze to dopiero przedwiosnie, raptem kilka podjazdow do sklepow. Tu na kazdym kroku widac postep- od wejsc do sklepow, przychodni, poprzez chodniki- na kazdym jest obnizenie, aby wygodnie bylo wjechac i zjechac z kreaweznika wozkiem, po przez niskie pociagi, windy na stacjach i obsludze asystujacej! Na mojej uczelni kazde jedne schody maja podnosnik, aby mozna bylo wjechac lub zjechac wozkiem dla niepelnosprawnego.

Dzis wyczytakam, ze pewna 36 letnia gwiazda- a raczej pseudogwiazda z brukowcow- z okazji 3 juz slubu postanowila przejsc serie operacji plastycznych, aby czuc sie znowu mlodo.
W Stanach robia juz operacje, aby dostosowac stopy, do waskich butow za jakies chore pieniadze.

Czy tylko mi sie wydaje, ze swiat zwariowal?? Gdzie tu zdrowy rozsadek?
Dlaczego ludzie tak bardzo siebie nie akceptuja? Ciagle cos chca poprawiac, nie taki nos, nie takie powieki, zmarszczki itd itp.

Nam zwyczajnym smiertelnikom zostaje wylacznie picie, na lepsza zabawe- oj nic nie pamietam z wczoraj, ale impreza byla zajebista (autentyczny cytat znajomego)- nowe ciuchy, ciagla chec zmieniania i posiadania coraz to nowszego, lepszego, mlodszego * (* niepotrzebne skreslic)
A media tylko to promuja.

Moim zmartwieniem jest rowniez to, jak bedzie wygladac moja rodzina. Patrzac na przekaz z tv rodzinne obiadki zdarzaja sie tylko przy kubelku sztucznie hodowanych kurczakow, reklama z gazety mowi: pomsyl tylko o sobie, zostaw dzieci w domu, jedz na wakacje!! (autentyczne!!!)
Nie ma jakis zasad, nie ma jakiejs wspolnoty. Efekty najlepiej sprawdzic na facebooku jakie zdjecia zamieszczaja 16, 17 latki!

Czuje, ze ktos bez tej innej perspektywy, kto jest tylko zanurzony w tej kreowanej przez media rzeczywistosci nie bedzie w stanie zrozumic, tego o czym tu pisze. Mi bardzo dlugo zajelo zanim sie zorientowalam, pod jak wielkim wplywem sie znajduje. I nie wiem, jak sie z tego wyzwolic. Mam tylko to szczescie, ze jest obok ktos, kto jest ponadto i kto innym wydaje sie byc arogancki i zbyt szorstki, ale tylko dzieki temu nie daje sie wciagnac w tej wir chcenia.
Dokad to wszystko zmierza??

Tuesday 15 April 2008

po drodze do pracy...

czego potrzeba, zeby wprawic sie w dobry nastroj po drodze do pracy??

takich widokow:






takiej pogody:




takiego nieba:



+ "jablek" w uszach i muzyka gra :)

Monday 14 April 2008

Zagadka

w bibliotece publicznej.
Po lewej dziewczyna na oko ze 3 lata strasza ode mnie. Wyglada na Polke, ale rownie dobrze mzoe byc z Czech albo Slowacji.
W srodku ja.
Po prawej babka Angielka, nie pierwszej mlodosci, widac ze ma juz za soba trudne doswiadczenia.

Co nas laczy??

Facebook :)

Sunday 13 April 2008

smutny koniec Riverdance...

Miesiace mijaja, metody na podniesienie naszego statku jak nie bylo tak nie ma. No i stalo sie! Statek zosatnie rozebrany i pociety na kawalki.
Okoliczni sprzedawcy i wlascicieli kawiarni nie maja sie jednak czym martwic zbyt szybko. Planowane zakonczenie prac przypada na koniec czerwca. Taki to bedzie smutny koniec Riverdance.

Sunday 6 April 2008

community rulez!!

nie ma to jak obracac sie w otoczeniu osob, ktore patrza na kontekst i widza szerszy obraz :)
jeden mail wystarczyl, aby termin oddania pracy przesunac o 2 miesiace!!!!!!!!!!!!
dla prownania na biznesie u A. mimo iz polowa grupy prosila (u nas 3/4) dostali max tydzien dluzej.. hehe...
pozdrowionka!!!!!

Saturday 29 March 2008

z Maka wziete

wszyscy kochamy Szkotow :)

klient: du ju hew fri czisburgers plis
ja: ?
k: do you hew fri czisburgers plis
j: do ju hew a kupon? ju nid tu hew e kup to get free czisbergers
k: ??
j: do ju min tri czisberegers?
k: aj

bingo

slownik: (pisane "po polsku")
fri- szkocie "trzy"
fri- angielskie "za darmo"
tri- angielskie "trzy"
aj- szkockie "tak"

i zeby nie bylo teraz mamy promocje i co drugi klient przychodzi z kuponem na darmowe cheesburgery :)

Tuesday 11 March 2008

przezylam trzesienie ziemii..

.. 2 tyg temu Blackpool i okolice nawiedzilo najsilniejsze w historii trzesienie ziemii!!!
Dzien pozniej.
Wlaczylam radnio i uslyszalam o tym trzesieniu.
Wieczorem pytam Abdula, czy wiedzial, ze mielismy trzesienie.
A.: no tak, przeciez ci mowilem w nocy
N. ??
A: no obudzilas sie i spytalas, co sie dzieje, ja powiedzialem, ze to trzesienie i poszlas znowu spac
N: ja pamietam tylko tyle, ze poszlam spac wieczorem i obudzialam sie rano. Cos tu krecisz
A: jak nie wierzysz to dzwon do Maca, bo nawet dzis w pracy opowiadalem, ze sie obudzilismy
N: ja musialam jednak spac, jak to mowilam, wyobrazasz sobie, ze normalna obudzona Nata na wiesc o trzesieniu ziemi poszlaby dalej spokojnie spac???
:)
Dachowki lataly, coponiektorym popekaly rury i zalalo mieszkania, a ja... spalam..

Ale teraz nei bedzie tak wesolo, od wczoraj w Anglii szaleje wichura, caly kraj w stanie gotowosci, no i dzis ok 21ma to cale dmuchanie dojsc tutaj, ale jak na moje oko to juz sie zaczelo, bo na zewnatrz raczej "nieprzyjemnie". A ja jutro musze jechac do Manchesteru!! Bylabym gotowa zostac w domu, zeby nie oberwac jakas dachowka (przez te wiatry w Blackpool codziennie, gdzies cos spada z dachu!!), ale akurat jutro mam prezentacje i ostatnie zajecia w tym roku ( tak tak polowa marca i koniec zajec!!! przynjamniej u mnie, u reszty jeszcze z miesiac i troche)
Zastanawiam sie wlasnie, czy sobie jakiegos kasku nie zalatwic :)

Powoli, powoli cos sie kreci, dzieki rozkrecaniu polskiej spolecznosci i wspolpracy z Alisterem poznalam juz Pania policjantke (i nawet bylam na spotkaniu w policji na temat "liczenia i mapowania" zagranicznych spolecznosci w Blackpool), pana z councilu, ktory jest zainteresowany moim projektem badan z psych. zdrowia i ostatnio pana strazaka, ktory za darmo zamontuje nam alarm przeciw pozarowy :)
W piatek rusza nasze biuro "informacji" dla Polakow. Zobaczymy, jak to sie rozkreci...
Pozdr

Saturday 23 February 2008

to byla pomylka....

...tak mi wlasnie powiedzial w poniedzialek John o terminie oddania pracy z health. Termin jest w kwietniu u mam na to 2 miesiace, a nie jednak 2 tyg. Dobrze, tylko ze ja juz w poniedzielek mialam prawie skonczona prace!!! Ale nie ma tego zlego, jedna mniej i moge sie skupic na community i egzaminie, ktory jednka okazal sie byc wczesniej, niz poczatkowo nam mowiono.ehhh... jezeli komus sie wydawalo, ze w Anglii wszyscy tacy poukladani, schludni i pija herbatki o 17 to wiiiieeelkkiii blad. Na mojej uczelni prawie zawsze sa jakies niedomowienia, a gdybym sama nie zmusila chlopaka z sekretariatu, zeby mi powiedzial ile mam zaplacic, to pewnei do teraz bym nie wiedziala. Mamy cos, oc sie nazywa financial offcie, ale oni nei wiedza ile kto ma placic, sam musisz im powiedziec, ile chcesz zaplacic, bo oni takich info nie pwoisadaja, tylko twoj sekretariat :) komedia..
co do herbatki, to obawiam sie, ze narodowym napojem Anglikow jest Cola. Wierzcie mi, ze nigdzie indziej nie spotkalam sie z wyznaniem, ze ktos od dzis rzuca gazowane napoje i bedzie pic tylko wode. Po czym po dwoch dniach sie lamie i nie moze wytrzymac! Spotkalam juz wiele osob i to nie tylko mlodych, ktore herbaty nie pija wcale! Tylko i wylacznie gazowane!!

W McD nikt oprocz mnie nie pije herbaty!! Owszem kawe i goraca czekolade tak, ale herbate tylko i wylacznie ja.

Probuje sie uczyc, ale marnie mi idzie. Totalny brak skupienia i wszechograniajaca panika w trakcie czytania zawilych, anglojezycznych teorii.


Ale, ale nie jest tak zle. W zeszly poniedzialek mialam pierwsze zajecia z Feministic i prosze Panstwa, to byly chyba najlepsze zajecia w moim zyciu u chyba jeszcze nigdy tyle sie nie nagadalam na zajeciach!!! Problematyka i podejscie do feminizmu naszej sorki bardzo mi sie podoba i koeljny raz zastanawiam sie nad przyszloscia i moja praca magisterska, bo moze jednak sie okazac, ze wroce do zrodel i jednak o tym bede pisac :)

Poczyatm sobie jeszcze literature i zobacze, czy dalej bede w takim pozytywnym nastroju :)
na koniec pocztowka z Blackpool:

Wednesday 13 February 2008

SŁONECZKO!!!!!!!

Od tygodnia rzecz niespotykana mamy przecudowna pogode i kazdego dnia jest lepiej i lepiej!! Dzisiaj na moje okko jest 15 stopni, wiadomo w cieniu niby 10, ale jest tak cieplo, ze juz prawie czuje sie jak latem!!!

W McD interes sie rozkrecil i mimo ze do ferii jeszcze tydzien juz dzwonia po ludziach, bo brakuje im rak do pracy!! Jak sie tak utrzyma, za tydzien przezyjemy zatrzesienie!!!

Tymbardziej, ze Blackpool jest teraz "place to be", gdyz statek ktory sie wywrocil w czasie sztormu bedzie tu jeszcze przez 2 miesiace, gdyz albo nie maja pomyslu na podniesienie go, albo sprzetu albo i jednego i drugiego. W kazdym razie tematem numer jeden jest: A widziales statek?? Przyznaje bez bicia, ze bylam juz 2 razy :) ale nawet krotki spacerek nad morzem od naszego domu zajmuje tylko 10 min, zeby mozna go bylo zobaczyc z oddali :)

tu profesjonalne zdjecie:

w oddali nasza wieza, a po prawej zamglona North Pier - molo.
A tu moje komorkowe :) zdjecie :)

I jeszcze bym mogla powklejac jak tu teraz ladnie, ale musze wracac do pisania projektu, bo z 2 misiecy czasu angle zorbily sie 2 tyg. Takie male niedomowienie na uczelni.... kto by sie przejmowal.... wiec w takim tempie, przy ograniczonej ilsoci dni wolnych musze sklecic 5 tys sensownych slow, po angielsku i opisac metodologie... i tak mi przyszlo studiowac :)
Wiec pisze, ale jeszcze sie pochwale, ze staje sie slawna, bo rozkrecamy polskie spotkania i poszla fala, ze ja wiem co i jak, i znam kogo trzeba (wolontariat), wiec prawda to do konca nie jest, ale ludzie tak mysla :)
A dzieki spotkaniu poznalam Pania policjantke, ktora zbiera dane o Polakach i za mesiac bede wiedziec ile i gdzie, i bede mogla wykorzystac w mojej pracy z community. Rowniez przez innego Anglika jestem umowiona na spotkanie w ratuszu, gdzie bede sie "chwalic" moim projektem badan i zobaczymy...
Pozdrowionka z cieplego i slonecznego Blackpooooolllll :)

Thursday 31 January 2008

tlusty czwartek i pisanie pracy

Jako ze wlasnie oficjalnie dzis rozpoczelam pisanie mojej pierwszej pracy, co jakis czas cos baaardzo waznego odwraca moja uwage, jak np. pisanie bloga :)
Ale nie jest tak zle, bo tylko na wstepie mam juz 629 slow, wiec do 5 000 spokojnie dotre :)

A poza tym, to chyba pierwszy raz w tlusty czwartek nie zjadlam ani jednego paczka!! I nie to, zeby w kraju fast foodow nie mieli zwyklych z marmolada, tylko zwykle lenistwo- nie chcialo mi sie isc do sklepu :)

Cos dziwnego sie dzieje, bo weny na pisanie bloga nie mam, ale za to ciagnie mnie do pisania pracy!!!!!!! Korzystam wiec poki mi nie minie :):):)

pozdrowionka!! :)

Tuesday 22 January 2008

pani recepcjonistka

Dzis bylam pania recepcjonistka w CAB'ie. Polowa wolontariuszy sie pochorowala, wiec sytuacja byla na tyle tragiczna, ze wystawiono mnie na pierwszy ogien, czyli na obsluge petentow. Ale!! musze przyznac, ze poradzilam sobie bardzo dobrze. Wykazalam sie asertywnoscia, profesjonalizmem oraz dobra wola, ze o umiejetnosciach jezykowych nie wspomne.... hehe... Slodze sobie wiem, ale trzeba przyznac, ze moje "customer service skills" szlifowane w McDonaldzie co weekend nie ida na marne :)
Tylko jedna pani wyszla nie zadowolona, tzn obrazona na system w jakim dzialamy, i tylko jeden pan smial sie do mnie caly czas i na moje blagalne "pan sie smieje z mojego angielskiego" zapewnil mnie, ze nie moj angielski jest baardzo dobry, na co juz totalnie sie zmieszalam :)
Ogolnie moja praca zostala doceniona (WOW w koncu- nie to jak w McPracy...) i nawet mi zaproponowali sami, ze moge zaczac szkolenie na doradce :):):)
A i jeszcze jeden klient, na moje "good morning" odp.: o!! jestes z Polski, moj tato jest Polakiem! :) ja nie wiem, jak ja sie w tej Angli uchowalam wczesniej, ze nigdy nie spotkalam NIKOGO z polskimi korzeniami, albo ktorzy znali Polakow, albo slyszeli o klubie. Teraz na kazdym kroku spotykam Anglikow z polskimi nazwiskami!!! I smiejcie sie, ale Blackpool jest niesamowita kopalnia roznorodnych historii zycia tych ludzi!! Tli sie we mnie pewnien pomysl ,ale to pozniej....
Tymczasem biore sie za pisanie moich prac. Wczoraj na zajeciach dostalam olsnienia. Wychodzi na to, ze psych zdrowia, ma duze powiazania z moim community i moge upiec 2 pieczenie na jednym ogniu, a nawet i 3 !!!!! Bo prace sa na inny temat, ale materialy beda te same!! I nie krylam przed Johnem ,ze wykorzystuje fakt, iz jestem jedyna polka na roku, z prostej przyczyny, iz nie musze sie martwic o to, czy juz ktos o czyms takim pisal :):) A co do 3 pieczeni, to podejrzewam, ze moja praca magisterska tez podarza w tym kierunku, wiec jezeli napisze porzadna propozycje badan w ramach psych zdrowia, to jako moja magisterke wystarczy juz tylko te badanie zrealizowac:) Mozliwe, ze niektorzy z was nie rozumieja o czym ja tu pisze, ale nieliczni z was, ktorzy tez musza robic badania doskonale rozumieja, o ile by mi to ulatwilo zycie :):):)
pozdrowionka!!

Sunday 20 January 2008

niedziela

Jest niedziela, a ja siedze w domu i mam wolne. I bardzo dziwnie sie z tym czuje, bo juz dawno nie mialam tak po prostu wolne. I wiadomo powinnam zaczac sie uczyc, gdyz na wlasne zyczenie Carolyn wyznaczyla mi termin oddania pierwszego rozdzialu pracy z community, ale... no zabieram sie juz doslownie za minutke :)
Tymczasem pogoda jest wstretna, pada drobny, oblepiajacy i bardzo intensywny deszcz, ale jest cieplo 10 stopni.
Mam jeszcze kilka osob do obdzwonienia, ale moze rzeczywiscie pozniej, jak juz cos porobie...
Co do "poloni" to spotkanie zostalo przelozone, jako ze Anglik, ktory sie nami bedzie opiekowal mial pogrzeb no i wiadomo...
pozdr

Saturday 12 January 2008

kreci sie kreci ;)

Bylam na spotkaniu w 4 oczy z Michalem, ktory dziala w kierunku utowrzenia jakiejs polskiej organizacji tu w Blackpool. I mimo moich obaw, ze to jakis psychopata, ktory pod przykrywka wyszukuje na internecie ofiary do swoich morderczych planow, okazal sie bardzo w porzadku osoba. Co najlepsze jest on we wspolpracy z koelsiem, ktory pracuje w tutejszym urzedzie miasta i jest odpowiedzialny za projekty dla obcokrajowcow i takie podobne rzeczy. W najlepszym przypadku moze sie okazac, ze spelnie sie w zawodzie (akurat teraz jak mysle o zmiane specjalizacji na Community Psychology - najprosciej mowiac praca na rzecz spolecznosci) i bede wspolpracowac z tym Anglikiem. W kazdym razie Michal ma mnie z nim zapoznac.
Podsumowujac jeszcze nic sie nie zaczelo na powaznie, ale sprawy ida w dobrym kierunku!!
pozdrowionka

Friday 11 January 2008

drob

Jestem wlasnie po 4 dniowym maratonie programow dotyczacych kurczakow. Faktem jest, ze nitk z nas nie zatsanaiwa sie: jak wyglada hodowla, ile czasu potrzeba, aby wyhodowac kurczaka gotowego do zjedzenia i co sie potem z nim dzieje... I pewnie ktokolwiek to czyta mysli: ta to jzu totalnie zwariowala lub a co mnie to obchodzi lub cokolwiek... ja tymczasem sprobuje znalezc w sieci dzisiejszy program Jimmiego Olivera, ktory zawarl w pigulce wszystko to, co powinniscie wiedziec zanim kupicie kurczaka... W jednym zdaniu, to co kazdy z nas moze zrobic, zwroccie uwage, czy jajaka, czy mieso ktore kupujecie sa z klatek... to co sie tam dzieje jest wbrew wszelkim zasadom. Czy zjedlibyscie kurczaka, wiedzac, ze potrzebne bylo 39 dni, aby urosl do tego rozmiaru, ze nigdy nie widzial swiatla dziennego i cale 39 dni swojego zycia przezyl w tlumie innych kur nie majac miejsca na chodzenie, no a o toalecie juz nie wspomne... Jak to powiedzial Jimmy one sraja i sikaja pod siebie, a ze nie maja miejsca na chodzenie, wiec siup- siedza sobie w tym bagienku i maja potem rany od amoniaku, co mozna zauwazyc na nogach, jak sie kupuje drob.
Do tej pory smialam sie z Abdula, ze karze mi kupowac 6 jaj za 1,25 zamiast 15 za 1,25, a ostatnio mam zakaz kupowania drobiu w ogole (chyba ze pochodzi z wybiegu, gdzie kurak zyje tak jak w naturalnym srodowisku), ale teraz sama i swiadomie nie kupie ani nie zjem czegos takiego... I tylko mam nadzieje, ze Makowe krowy maja dobre zycie, bo od dzis jem tylko Burgery...

Wednesday 9 January 2008

kolo sie zatacza

Smiesznie sie w zyciu zdarza. Nie wiem, czy ktos jeszcze pamieta, jak szukalam jakiegos wolontariatu i dostalam w polskim sklepie numer do kolesia, ktory cos tam organizowal, ale to bylo dla rodzin z dziecmi, wiec ostatecznie poszlam do CAB'u.
Obecnie jestem w kontakcie z chlopakiem, ktory ostro bierze sie do roboty i powiedzial ,ze w tym tyg palnuja na spotkaniu wybrac zarzad(czy jakkolwiek sie to nazywa) i zarejestrowac Charity (organizacje charytatywna), aby moc cos dla naszej poloni zdzialac. Jako ze nie moglismy sie zlapac na gg, dalam mu numer i jakiez bylo moje zdziwienie, kiedy sie okazalo, ze to ten sam numer, ktory wpisalam sobie 2 miesiace temu!!
Tak ze wniosek z tego taki, ze jak ktos ma sie znalezc to sie znajdzie :) hehe
no i czekam teraz na info odnosnie spotkania!!!
pozdr.

Wednesday 2 January 2008

powiew lata

Zimowe wyprzedaze jeszcze na dobre sie nie skonczyly, kiedy w sklepach zawitaly... stroje kapielowe!! Moze to specyfika nadmorskiej miesjcowosci, albo po prostu marketing robi swoje...

Nowy rok mija spokojnie, poki co na sprzatniu, gotowaniu i robieniu planow, ze w tym roku to juz na bank wszystko systematycznie ;)

Z ciekawostek moj dom nawiedzil pan z departamentu obrony, a po nim 2 policjantow, ktorzy pytali o Abdula. Haslem minionego roku bedzie zdanie wypowiedziane przez moja babcie, ktora na pytanie, kto to, co to i czy sie polityka interesowal odpowiedziala: Panie, jaka tam polityka, on uszka z nami lepil!
W kazym razie dziwi mnie troche nadgorliwosc naszych sluzb, bo chyba powinni go sprawdzic zanim go tu wpuscili, a nie po tym jak wyjechal. No ale dobrze, mozecie spac spokojnie, Polska czuwa!!