Monday 5 November 2007

mialo byc sentymentalnie...

... ale od wczoraj nastroj juz mi minal ;p
a wszystko rozchodzi sie o to, ze wczoraj byl ostatni dzien sezonu. (jednak wylaczyli te lampki, 17.11. maja byc jakies inne- swiateczne gdzies w centrum. dobre i to). Co sie z tym wiaze to to, ze juz ostatni raz pracowalam z Abdulem (juz w Maku to sie raczej nigdy nie spotkamy- i chyba lepiej... chyba?), wszystkich gdzies przenosza (jednak teraz zaluje, ze nie chcialam pracowac w centrum) i zegnalam sie z ludzmi, wszedzie w miescie fajerwerki i jakos tak mi smutnawo bylo. Teraz juz tylko wiatr i deszcz i zeby tego bylo malo, zaczelo sie od dzisiaj!! Pada i jest szaro i zimno.

Na uczelni ok, tylko nadal czuje sie lekko zagubiona, ale dzis rozmawialam z Carla z Wenezueli, ktora ma dokladnie takie same dylematy i poradzila mi, zeby pochodzic po wszystkich wykladowcach i pogadac, zeby sie rozeznac, kto jaki jest i czego wymaga ;)

Nie wiem czy juz to pisalam, ale czasem dobrze byc obcokrajowcem!! Wszyscy od razu wiedza kim jestes ;) w moim sekretariacie Nick (nasz opiekun) juz poprawnie z pamieci pisze moje nazwisko!!!! A to jest cos ;)

A teraz szanowni panstwo zabieram sie za wypisywanie moich celow jakie pragne osiagnac w moim osobistym rozwoju w czasie toku studiow. Jedym slowem: ;/
Musze cos nazmyslac, a poki co to nie mam specjalnie pomyslu.
pozdr ;)

No comments: